Spis treści
- Leo Beenhakker - futbolowy obieżyświat
- Historyczny awans z Polakami
- Radomianie i Leo na spotkaniu przy kawie
- Co wiedział o Radomiaku?
- Jak się pracuje z futbolowymi herosami?
- Czuł, że "Lewy" będzie wielką gwiazdą
Leo Beenhakker - futbolowy obieżyświat
Leo Beenhakker był słynnym trenerem, jako piłkarz wielkiej kariery w Holandii nie zrobił, ale spełnił się w roli szkoleniowca. Był typowym futbolowym obieżyświatem, pracował w wielkich klubach, ale też na tak zwanych Antypodach. W 2006 roku, zanim objął stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski, prowadził w finałach Mistrzostw Świata w Niemczech kadrę Trynidadu i Tobago.
Historyczny awans z Polakami
Biało-Czerwoni właśnie pod jego wodzą rozegrali jeden z najlepszych meczów w XXI wieku. Niespełna dziewiętnaście lat temu pokonali Portugalię 2:1 na starym Stadionie Śląskim w Chorzowie, od tego zaczęli swój marsz do pierwszego, historycznego awansu do finałów Mistrzostw Europy, które odbyły się w 2008 roku w Austrii i Szwajcarii.
Polacy odpadli tam w grupie, po turnieju Leo kontynuował pracę z naszą kadrą, ale nie zdołał już wywalczyć z nią awansu do mundialu w Republice Południowej Afryki. Holender stracił stanowisko jesienią 2009 roku, później pełnił jeszcze funkcję dyrektora sportowego Feyenoordu Rotterdam. W ostatnich latach wycofał się już ze sportowego życia, zmagał się z ciężką chorobą. Zniknął z mediów.
Radomianie i Leo na spotkaniu przy kawie
Niewykluczone, że jednymi z ostatnich polskich kibiców, którzy mieli okazję spotkać się z Leo, był prezydent Radomia Radosław Witkowski oraz jego współpracownicy.
Witkowski wspominał, że w październiku 2021 roku gościł w Holandii w ramach programu Life, gdzie zdobywał informację na temat tego, jak miejscowi radzili sobie ze skutkami nawałnic. Wspomniany projekt realizowały radomskie Wodociągi. Podczas pobytu w Rotterdamie trzyosobowa delegacja znad Mlecznej - prezydent, jego ówczesny zastępca Mateusz Tyczyński oraz jeden z ich współpracowników - miała okazję spotkać się z Leo Beenhakkerem. Pomógł w tym Michał Listkiewicz, wtedy już były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Wcześniej oglądałem Leo tylko w telewizji - wspomina z uśmiechem Radosław Witkowski. Beenhakker już wtedy zmagał się z chorobą, raczej unikał spotkań, ale dla sympatyków z Polski znalazł czas. - Spotkaliśmy się w Rotterdamie, w hotelu nieopodal obelisku, upamiętniającego Holendrów wypływających przed wiekami na podbój Ameryki.
Co wiedział o Radomiaku?
- Spotkaliśmy się przy kawie, rozmawialiśmy ponad godzinę. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia w szalikach Radomiaka. Leo, zgodnie z prawdą, przyznał, że kiedy pracował w Polsce, nasz klub nie grał jeszcze w piłkarskiej ekstraklasie, awansował do niej w 2021 roku, po 36 latach od spadku (w 1985 roku - przyp. PSta). Trener Beenhakker nie rozmawiał z nami tak jak z dziennikarzami czy ludźmi z piłkarskiej branży. Bardziej to przypominało kameralne spotkanie z fanami. Ja byłem jego sympatykiem od 1985 roku. Pamiętam, że wtedy oglądałem mecz Holandii z Belgią, decydujący o awansie do mundialu w 1986 roku w Meksyku. Utkwiła mi w pamięci taka scena, kiedy sam szedł tunelem stadionu De Kuip w Rotterdamie. Holendrzy wygrali wprawdzie 2:1, ale w pierwszym spotkaniu barażowym ich sąsiedzi zwyciężyli u siebie 1:0 i to oni awansowali do mistrzostw. Nieco później Leo został już trenerem Realu Madryt. Ja jestem kibicem tego klubu, więc tym mocniej śledziłem losy utytułowanego szkoleniowca - opowiada Radosław Witkowski w rozmowie z serwisem eska.pl.
Jak się pracuje z futbolowymi herosami?
Beenhakker opowiadał prezydentowi oraz jego współpracownikom o tym, że w latach swojej trenerskiej kariery przyszło mu prowadzić wielkie futbolowe sławy jak Marco van Basten, Ruud Gulit, Emilio Butrageno czy Hugo Sanchez. Wspominał też o świetnej reprezentacji Holandii z lat 70.
- Rozmawialiśmy o piłkarskich legendach, jak się z nimi pracuje, opowiadał także o tym, jak awansował z Trynidadem i Tobago do mundialu w 2006 roku. Radość w tym kraju była tak ogromna, że piłkarze i sztab z lotniska do swojego hotelu jechali około 6-7 godzin, bo cały czas zatrzymywali ich świętujący kibice. Oczywiście rozmawialiśmy także o reprezentacji Polski, ale nie pod tym kątem, że mamy wyjść z "drewnianych chatek" (Leo użył takiego stwierdzenia podczas jednej z wypowiedzi na początku pracy w naszym kraju - przyp. PSta). Nie chciał natomiast wracać wspomnieniami do sytuacji z jesieni 2009 roku, kiedy po porażce w Słowenii ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato zwolnił go ze stanowiska na parkingu obok stadionu w Mariborze - mówił prezydent Radomia.
Czuł, że "Lewy" będzie wielką gwiazdą
Beenhakker, w rozmowie z radomianami, nawiązał też do debiutu Roberta Lewandowskiego w pierwszej reprezentacji Polski, do którego doszło jesienią 2008 roku w meczu z San Marino. Holender po latach przyznał, że nie dziwi go, iż Polak został wielką, piłkarską gwiazdą, ponieważ widział w nim wielki potencjał, kiedy "Lewy" miał 20 lat.
- Rozmowa miała sympatyczny charakter, na mnie na pewno wywarła wielkie wrażenie. Trener żartował, że pięćdziesiąt lat pracuje na świeżym powietrzu, więc przyszedł już czas, aby trochę posiedział w domowym zaciszu. Pożegnaliśmy się, złożyliśmy sobie życzenia zdrowia, pamiętam to spotkanie do dziś. Pokazał wielką klasę, chcąc z nami porozmawiać. Szkoda, że Leo Beenhakkera nie ma już wśród nas... - przyznaje Radosław Witkowski.
Zobacz poniżej galerię zdjęć z meczu PKO BP Ekstraklasy między Koroną Kielce i Radomiakiem Radom (1:3).